Matkę Boską już mamy...

Przygotowuje pan kolejny numer Śremskiego Notatnika Historycznego...
- Tak. To już numer czwarty. Będzie w znacznej mierze poświęcony drugiej wojnie światowej. Znajdzie się w nim miejsce na kilka wspomnień i biogramów. Wspólnie z pracownikami Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu przygotowuję i będę sukcesywnie drukował historie wsi powiatu śremskiego. W cyklu, w tym numerze zaprezentuję najstarsze dzieje Górki [wioska za Manieczkami – przyp. AD] i zapomnianej, dzisiaj nieistniejącej wsi Polne.

Krzysztof Budzyńfot. Kazimierz Krawiarz

Czyje biogramy chce pan zamieścić w tym wydaniu Notatnika?
- Będzie biogram doktora Stefana Chmielewskiego, autora Dziejów Śremu wydanych w 1972 roku. To postać bardzo zasłużona dla badań historii regionu śremskiego. Opracowałem je wspólnie z jego współpracownicą - dr Krystyną Górską-Gołaską. Materiały, na których oparliśmy się pochodzą też m.in. od córki historyka.

Dużo będzie o drugiej wojnie światowej?
- Zamieszczę wspomnienia śremianina Mieczysława Musiała - żołnierza Armii Andersa i uczestnika bitwy pod Monte Casino. Napisał je przed śmiercią, jakieś dziesięć lat temu, jeszcze nie wiedząc, że będą one publikowane. Będzie też część poświęcona wysiedleniom. Druga wojna światowa, to ogromny temat, można mu poświęcić niejedną publikację. W kolejnych numerach czasopisma drukował będę inne materiały, dotyczące losów mieszkańców ziemi śremskiej w czasie okupacji.

To był dla pana bardzo pracowity rok, wydania 2 numerów notatnika, spotkania z czytelnikami, inne wydawnictwa...
- Tak, ale miło wspominam ten rok. Szczególnie spotkania z czytelnikami. Pierwsze miało miejsce po wydaniu Notatnika poświęconego dr. Hermannowi Schreiberowi, rabinowi w Poczdamie, urodzonemu w Śremie, absolwentowi naszego gimnazjum, i autorowi "Wspomnień z młodości w Śremie". Zostałem zaproszony przez poznańską gminę żydowską. Na spotkaniu szabatowym opowiadałem o historii śremskich Żydów. Miałem tez m.in. spotkanie z uczniami Liceum Ogólnokształcącego w Śremie. Zaproszono mnie do muzeum w Sagar w Niemczech, gdzie z okazji obchodów 100 rocznicy śmierci Ludwika Rohrmanna [pochodzący z Chrząstowa wynalazca, przedsiębiorca i społecznik] urządzono wystawę jemu poświęconą. Razem z wnuczką ostatniego dyrektora fabryki ceramicznej założonej przez Rohrmanna, Madeleine Mc Lendon z Laguna Beach w Kalifornii, otrzymałem medal pamiątkowy. Satysfakcję sprawiła mi popularność wydawnictwa o dr H. Schreiberze, szczególnie w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Z kolei album. który wydałem z okazji 650-lecia Dolska trafił do czytelników z USA, Niemec, a nawet do Egiptu. O Notatniku, poświęconym Dolskowi i okolicy, Gudrun Ewerett-Koppe, córka Adolfa Koppe, niemieckiego burmistrza Dolska w latach okupacji, opowiadała 1 września w jednej ze stacji
telewizyjnej w USA. Cenię sobie odzew czytelników, a jeden z nich będzie bohaterem najnowszego wydania. To 19-letni Kamil Ciachowski, który zainteresował się moją pracą od pierwszego wydania, przy okazji okazał się pasjonatem historii.

Niebawem najnowszy Notatnik, planuje pan już kolejne numery, albo inne publikacje?
- Tak. Przede wszystkim numer piąty Notatnika, który chciałbym poświęcić historii Książa Wlkp. i jego okolic, z okazji 600-lecia nadania praw miejskich temu miastu. Natomiast numer szósty będzie dedykowany śremianom. Znajdą się  w nim wspomnienia Stefana Gąsiorowskiego, żyjącego w Śremie pod koniec XIX wieku, ucznia gimnazjum, a później znanego księgarza w Poznaniu, m.in. dyrektora działu w Księgarni św. Wojciecha. Przygotowuję je razem z jego synem profesorem historii Antonim Gąsiorowskim. Poza tym planuję wydanie kilku niezależnych publikacji. Przygotowuję m.in. Album: Dawne widoki Śremu. Zgromadziłem już około tysiaca najstarszych pocztówek z widokami Śremu. Pochodzą one nie tylko z moich zbiorów ale też z kolekcji kilku zaprzyjaźnionych zbieraczy.

Jak ludzie reagują na pańskie publikacje?
- Przeważają opinie pozytywne... Numer o śremskich Żydach odbił się szerokim echem jak mówiłem wcześniej. Dzięki temu, że dotarł do Leo Baeck Institute w Nowym Jorku, poznałem dr. Edwarda Davida Lufta z USA. Jest on autorem wielu publikacji o wielkopolskich Żydach. W przyszłym roku spędzi on kilka dni w Śremie, przy okazji pobytu w Berlinie. Organizuję spotkanie z nim w Śremie z mieszkańcami naszego miasta. Dzięki publikacjom cały czas wpadają mi w ręce nowe materiały, czytelnicy dzielą się posiadanymi dokumentami, wspomnieniami, itp. Miłe jest stanowisko kilku radnych, zapowiada się też (mam nadzieję) owocnie wspólpraca z władzami gmin Dolsk, Książ i Śrem. Tylko władze Brodnicy zrezygnowały z zakupu kilku nawet sztuk czasopisma!

Co do władz samorządów, ostatnio włodarz Śremu wywołał dyskusję na temat... poszukiwania miastu świętego patrona, Co pan na to, jako badacz historii?
- Uważam, że powinno się przestrzegać zasady Wiliama Ockhama, angielskiego franciszkanina, żyjącego na przełomie XIII i XIV wieku: "Nie należy mnożyć bytów bez potrzeby!". Mówię tak dlatego, że miasto Śrem ma już swojego patrona, a właściwie patronkę. Praktyką przyjętą od średniowiecza jest to, że opiekunami miast są patroni najwazniejszych kościołów  w danym miejscu. Jest tak w przypadku Dolska, gdzie św. Michał Archanioł patronuje miastu, kościołowi i parafii. Z kolei w Poznaniu patroni katedry święci Piotr i Paweł, mają też pieczę nad miastem. Przykłady można mnożyć. W przypadku Śremu, to Najświętsza Maria Panna Wniebowzięta, patronka nie tylko kościoła farnego, parafii ale i miasta Śremu. Oczywiście opiekunów i sympatyków dla naszego miasta nigdy nie za wiele...

(wywiad w Pulsie Śremu, rozmawiał Adrian Domański)